poniedziałek, 3 września 2012

32. dziewczynki mają pochwę a chłopcy penisa, nazywajmy rzeczy po imieniu


Dwie kwestie.
Od jakiego wieku i czy w ogóle młodzież powinna mieć w szkole edukację seksualną? I druga kwestia- jaka część edukacji powinna być obowiązkiem rodziców, a nie szkoły?
Uważam jako poważny ojciec i dziadek, że dzieci powinny mieć w szkole edukację seksualną poczynając od I klasy szkoły podstawowej, . Program edukacji powinien być dostosowany do wieku ucznia.
Ale tu zapewne będzie spór o treść i wiek w jakim można ją przekazać. Czy jeśli dziecko jest zdolne pojąć skąd się biorą małe kotki to jest w wieku odpowiednim by dowiedzieć się skąd biorą się dzieci? Natomiast rodzice powinni wprowadzać w arkana wiedzy seksualnej swoje pociechy, kiedy te przejawiają takie zainteresowania. Najczęściej są to dzieci trzyletnie. Sygnałem do wdrażania edukacji może być pytanie pociechy "skąd się biorą dzieci".
Bardzo często rodzice krępują się i uciekają od rozmów z własnymi dziećmi na tak ważne tematy. Moim zdaniem to ich obowiązek. Jeśli nie chcą, by wyedukowała ich własne dzieci ulica, by nie łykały zwulgaryzowanych treści od kolegów czy koleżanek spod bloku, trzeba przekazać im tę wiedzę, mniej lub bardziej fachowo, ale serdecznie i poważnie. Pamiętać przy tym, jak zawsze zresztą, że rozmawiamy z małym człowiekiem, że musimy go po pierwsze szanować i nie karmić głupotami, a po drugie pamiętać, że w odróżnieniu od naszych znajomych, dzieci chłoną wiedzę jak gąbka. Nie opowiadać bzdur o pszczółkach czy kapuście, tylko mówić im prawdę. Ja wiem, że to trudne. Ale kto powiedział, że wychowanie dzieci jest łatwe i bezproblemowe? Niby chcemy edukacji, niby chcemy by nasze dzieci zdobywały wiedzę, ale w gruncie rzeczy nie potrafimy mówić o tym spokojnie i rzeczowo. Jak w ciemnogrodzie. Bo jeżeli rodzice liczą że może szkoła za nich to "załatwi" to z góry wiadomo że są na pozycji przegranej. Szkoła ucieka od tego przedmiotu pod pręgieżem Kościoła. Niewiele tutaj się zmieni w najbliższym czasie. To co było za trudne dla żony, ja przejmowalem pałeczke, tak się uzupełnialiśmy choć więcej w szkole na te tematy tabu się mowiło w latach 70. czy 80-tych niż dzisiaj. Nie zniósłbym, aby moje dzieci "dokształcała" ulica.

Promuj notkę